Ale co Ty wlaściwie robisz?
Takie właśnie pytanie niedawno padło w moim kierunku od nazwijmy to człowieka wykluczonego elektronicznie. Powiem szczerze - zamurowało mnie... Nie dlatego, że pytanie było jakieś niezwykłe, ale dlatego że nie miałem pojęcia jak odpowiedzieć, aby moja odpowiedź była zrozumiała. Ów Pan bowiem i owszem posługuje się telefonem komórkowym, ale w zasadzie tylko do dzwonienia i odbierania rozmów (SMS to już nieco wyższy poziom, ale z tym jeszcze sobie radzi), obsługa telewizora sprowadza się do zmiany kanałów (mimo iż posiada dostęp do DVB-T, a więc ma możliwość korzystania np. z EPG), a komputer pokładowy w samochodzie też nie został do końca opanowany. W życiu nie dotknął tableta, czy komputera, Internet zna z opowieści i ewentualnie z tego co mu dzieci pokażą (na zasadzie - tata zobacz jaki fajny obrazek!) i tyle... No i teraz wracając do początku - weź wytłumacz czym zajmuje się webdeveloper....
Naturalna odpowiedź, która od razu cisnęła się na język - robię strony/sklepy/aplikacje Internetowe. No i w tym momencie w tenże język się ugryzłem... No zaraz.... Skoro mam tłumaczyć osobie która nie wie co to Internet, to przecież nie mogę powiedzieć że tworzę strony internetowe.... No dobra to może na początek co to jest Internet? No way! To też błędna droga bo przecież komputer sam w sobie o wiedza tajemna, a tu musiałbym mówić o jakieś sieci komputerów - wirtualnej rzeczywistości. No nie ma opcji to nie przejdzie..... I powiem szczerze zgłupiałem.... Nie miałem pojęcia jak odpowiedzieć na proste w sumie pytanie.
Nagle z pomocą przyszedł głos obok - to żona powiedziała jedno, treściwe zdanie - "On jest architektem". Hmmm - myślę - no kurczę tak! To jest odpowiedź w sedno! Tym bardziej że ów Pan który był adresatem odpowiedzi większość swojego życia spędził na budowach wszelakich, więc odwołania do terminów budowlanych są ze wszech miar na miejscu. Uszczegółowiłem jeszcze tylko że projektuję i wykonuję takie wirtualne miejsca gdzie ludzie/firmy mogą przedstawić swoją ofertę, utrzymać kontakt z klientem/znajomymi, pokazać swoje zdjęcia, no wiadomo o co chodzi... I co? I chwyciło (no prawie)! W tym momencie z ust mojego rozmówcy padły słowa - "Czyli Ty im robisz taką reklamę?" Odpowiedziałem - "No można tak powiedzieć...", choć sam do tej odpowiedzi nie byłem przekonany.
Ta sytuacja uświadomiła mi, że robiąc cokolwiek w naszej pracy, trzeba myśleć nie tylko o ludziach którzy w Internecie spędzają godziny/dni/tygodnie/miesiące/lata/życie* (* niepotrzebne skreślić), ale również o tych, którzy stykają się z nim po raz pierwszy. Zbyt wymyślne projekty, zbyt skomplikowana nawigacja, bądź też nawet mała przejrzystość mogą sprawić, że nasze wdrożenie poszerzy krąg wykluczonych cyfrowo o kolejne osoby....
Patrzmy zatem tam gdzie wzrok nie sięga - Mickiewicz miał rację, choć Internetu nie widział :)
Naturalna odpowiedź, która od razu cisnęła się na język - robię strony/sklepy/aplikacje Internetowe. No i w tym momencie w tenże język się ugryzłem... No zaraz.... Skoro mam tłumaczyć osobie która nie wie co to Internet, to przecież nie mogę powiedzieć że tworzę strony internetowe.... No dobra to może na początek co to jest Internet? No way! To też błędna droga bo przecież komputer sam w sobie o wiedza tajemna, a tu musiałbym mówić o jakieś sieci komputerów - wirtualnej rzeczywistości. No nie ma opcji to nie przejdzie..... I powiem szczerze zgłupiałem.... Nie miałem pojęcia jak odpowiedzieć na proste w sumie pytanie.
Nagle z pomocą przyszedł głos obok - to żona powiedziała jedno, treściwe zdanie - "On jest architektem". Hmmm - myślę - no kurczę tak! To jest odpowiedź w sedno! Tym bardziej że ów Pan który był adresatem odpowiedzi większość swojego życia spędził na budowach wszelakich, więc odwołania do terminów budowlanych są ze wszech miar na miejscu. Uszczegółowiłem jeszcze tylko że projektuję i wykonuję takie wirtualne miejsca gdzie ludzie/firmy mogą przedstawić swoją ofertę, utrzymać kontakt z klientem/znajomymi, pokazać swoje zdjęcia, no wiadomo o co chodzi... I co? I chwyciło (no prawie)! W tym momencie z ust mojego rozmówcy padły słowa - "Czyli Ty im robisz taką reklamę?" Odpowiedziałem - "No można tak powiedzieć...", choć sam do tej odpowiedzi nie byłem przekonany.
Ta sytuacja uświadomiła mi, że robiąc cokolwiek w naszej pracy, trzeba myśleć nie tylko o ludziach którzy w Internecie spędzają godziny/dni/tygodnie/miesiące/lata/życie* (* niepotrzebne skreślić), ale również o tych, którzy stykają się z nim po raz pierwszy. Zbyt wymyślne projekty, zbyt skomplikowana nawigacja, bądź też nawet mała przejrzystość mogą sprawić, że nasze wdrożenie poszerzy krąg wykluczonych cyfrowo o kolejne osoby....
Patrzmy zatem tam gdzie wzrok nie sięga - Mickiewicz miał rację, choć Internetu nie widział :)
Komentarze
Prześlij komentarz